Nie taki artysta straszny
jak go „malują”?

Nie taki artystya straszny jak go „malują”?

Artyści są różni. Są tacy, którzy siedzą zamknięci w swoich pracowniach i zdecydowanie wolą kontakt ze swoim dziełem niż z jego przyszłym odbiorcą. Nie lubią się pokazywać, a już najbardziej na świecie nie lubią rozmawiać o swoich obrazach, bo uważają, że obraz tudzież inne dzieło, które stworzyli powinno się samo obronić, a jak ktoś nie wie co autor miał na myśli to jego strata.

Ze mną jest odwrotnie. Kocham ludzi, uwielbiam rozmawiać i bardzo ale to bardzo mnie interesuje jak inni odbierają to co wyszło spod mojego pędzla, kredki lub innego narzędzia. To mnie zawsze fascynuje. Również w trakcie powstawania obrazu. Bywa że efektem takiej rozmowy jest domalowanie jakiegoś brakującego elementu albo całkowicie inne spojrzenie i zmiana koncepcji na jego zakończenie.

Czasem się zastanawiam czy to ja jestem pośrednikiem między obrazem a klientem czy to obraz jest pośrednikiem między mną a drugim człowiekiem. Jedno jest pewne, jest coś co nas wszystkich łączy i to jest to coś co jest zawarte pomiędzy słowami. To są emocje, które się czuje. I do tego nie trzeba być żadnym ekspertem. Wystarczy być człowiekiem.